Wednesday 17 April 2024

tabloid Agory vs "zgody"

Fajne te misie od ciasteczek są - część pozycji "zawsze włączona" i do "wyboru" jest jeden guzik - "Akceptuję". Czyli żegnamy się. 

A nic tak nie rozjaśniało poczucia Humera w dżdżysty dzień wyczekiwany przez tow. Kanię, jak podgrzanie jakiegoś zelota kościółka platformianego czy gazecianego. Zacnie się uskuteczniało podchody, udając sąsiada ze wschodu, zacnie się mieszało z błockiem ichnich świętych (moja specjalność - red. Czwartek i "wpływy rosyjskie"), zacnie się zbierało tony minusów za sprzeciw wobec dyskryminacji Rosjan-obywateli czy kwestionowało niepokalaną świętość państwa ukraińskiego czy bohaterstwo człeka z zarostem w zielonym swetrze. Czy wreszcie punktowało 10 nowotworów, 5 zawałów i 3 zejścia nieodżałowanego Włodka P. Albo rewelacje ze światowego kinematografu o kolejnych "równościowych" czy zadośćczyniących rolach, że o politpoprawczaku nie wspomnę. Czyli wspomnę, tylko tak naokoło prawdy se gadam...

Redakcji, moderatorom i forum gazety dziękuję za początek przepierania mózgu wiosną 2015, chyba do pierwszego czerwonego, nomen omen, światełka, kiedy zaczął się najazd na tow. Czarzastego* za zakulisowe rozmowy z Krzywoustym/Pinokiem w sprawie KPO - coś wyraźnie zaczęło mi w, za przeproszeniem, narracji gazety i komentariatu śmierdzieć. Za pandemii było jeszcze względnie normalnie, kiedy zaczęła się wojna - stało się gorzej niż nienormalnie. Wychodzi na to, że byłem chwilami w kościele, ale na szczęście wyszedłem na zewnątrz, sprawdzić, czy mnie tam nie ma i - oczywiste - zamknąłem drzwi z drugiej strony. Czekam, aż ostatni zgasi światło.

Sieciową przybudówkę i odprysk od Wyborczej traktowałem od pewnego czasu jak tanią dziwkę, która z dobrego serca utrzymuje starszą siostrę, która zarabia mało (przy czym: mniej na swoim ciele - z przyczyn zapewne związanych z zadęciem i nieprzesadną urodą, a więc próbami działania na niwie zwanej górnolotnie inteligięcką). Prowadzenie przeegzaltowanych spraw pro-kobiecych, serwisu dla rodziców z odpałowymi próbkami stażystów ("List do redakcji"), poronionym miejscami testów ("Rozwiąż quiz"), horoskopów czy płotka, ew. natrętne promowanie Musków tego świata w dziale biznesowym - wszystko to składa się na obrazek serwisu dla wszystkich, absolutnie równającego w dół. Nijak nie jest to zgodne z wyobrażoną misją Wyborczej, którą ceniłem i cenię we wspomnieniach. Jednym z gwoździ do truchła z resztek mojego szacunku była sprawa reklamowania czy popularyzacji prostytucji i okolic (aka seksłorkink), co całkiem trafnie omówił znany typ z mediów pod nazwiskiem Stanowski. Nie żebym stronił od produkcji przemysłu kinematograficznego czy - dawniej - lubczasopism, ale nijak nie uważam tego za warte promowania i nie uznaję tego ani za normę, ani za cel sam w sobie. Więcej: nie życzę nikomu trafienia do onego przemysłu. Trafne było pytanko Stanowskiego o to, czy producenci contentu Agory prowadzą tego typu rozmowy ze swoimi dziećmi; jak rozumiem, odpowiedzi się chłopina nie doczekał...

W ramach pluralis maiestatis mogę powiedzieć profesorem - skoro maiestatis, jasne - Królem: byliśmy głupi. I tylko red. Adama żal. Na szczęście dorobek dawnych lat jest. I cenimy go nie tylko za to. Za nagranie Lwa tyż i nawet za szczekanie na gen. Czesława zza krat.

Części zadętych zmieniaczy świata na postępową modłę we wszystkich wymiarach (w takich, które popieram, i takich, których, mówiąc językiem elity, nichuja) wypadałoby życzyć jednego, zdając sobie sprawę, jak bardzo spóźnione to życzenia: zluzujcie i zdystansujcie się do samych siebie. Gul jest prawie taki, jak u biednego Arturka Zawiszy w rozmówce z Dziadkiem Uszadkiem u niejakiej Gozdyry w Polsatu. (Podobno później kajała się. Wszyscy przecież mamy kredyt do spłacenia. I istotę rzeczy do spłycenia - do postaci przekazu dnia najczęściej.)

Powyższe nijak nie znaczy, że konserwa i hamulcowi wszędzie i zawsze mają rację. Tyle tylko, że każdy radykalizm poddaje się autokarykaturze. Kto MątyPajtona superprodukcji o Dżizusie nie widział, niech zobaczy.

To udano frazo zakańczam festiwal pychy i wygaszam przemysł pogardy. Reszta jest przemilczeniem, które jest złotem, co się święci garnki lepio.

* dodane po lekturze książki T. Nałęcza - nijak mnie to nie dziwi, pazur na Czarzastego w Agorze musi być straszliwy. A ile den jeszcze się tam kryje, nie mnie rozsądzać.

No comments:

Post a Comment