Wednesday 17 August 2016

anty-

–cypacja1, i to jaka!


`Odkrycie' jawi mi się jako z jednej strony epokowe (nigdy na to nie trafiłem, a że ktoś trafił — nie mam wątpliwości, choć szukać mi się nie chce), a z drugiej — cokolwiek znoszone, biorąc pod uwagę wielorazowy kontakt z dwiema stronami, których połączenie jest właśnie `odkryciem'. Tak, im dłużej o tym myślę, tym bardziej jest ono oczywiste i narzucające się... I epokowość polega jedynie na długości oczekiwania, ew. mojej tępocie czy — eufemistycznie rzecz ujmując — wolnomyślicielstwu; duch Hożej, psia kość. Ale lepiej późno niż wcale, i, jak furmańska łacina podpowiada, ad rem.
   Otóż zapytajmy się w skrytości ducha, ile razy pokazywało się (czy oglądało...) tzw. wała, zgięty łokieć, gest Kozakiewicza, tu się zgina dziób pingwina — lud różnie to nazywa. Ano, w uproszczeniu wiele razy, bo komu by się chciało prowadzić buchalterię... I jakkolwiek bym nie czuł się postkomuchem, resortowcem, antystyropianowcem, itp., ilekroć widzę zdjęcie z zasłużonym przecież w pełni  w a ł e m  dla radzieckiej publiki i rozmachane polskie flagi i zwycięski wyraz radosnej gęby `Kozaka', własna japa mnie się szeroko śmieje, ba, do festiwalu `S' też, w wydaniu znanym z salkokatechetycznych opowiastek J. Fedorowicza; i nieistotne jest, że później się sprawy spieprzyły — tym kraju widocznie tak być musi(ało); ale odbiegamy od tematu...
    Z drugiej strony dałem się nie raz poznać jako (niemal) kompletny ignorant w kwestii produktów wytwórni britisz-humoru pod szyldem `Monty Python' — znam dwa skecze (i kilka ze słyszenia, tj. tytuły) i dwa filmy2 i o jednym3 z filmów dziś — `Life Of Brian' mianowicie — scena tuż po zabawnej rozmowie i akcesie bohatera do Judean People's Front, a więc walka gladiatorów — bieganie dookoła areny, kłopoty sercowe osobnika uzbrojonego i zwycięstwo siwego, chuderlawego staruszka-skazańca (patrz scenka z kamienowaniem i krypto-kobiecą widownią...), wreszcie finalne klęknięcie i dumny i radosny  g e s t  w kierunku gospodarzy. W artykule o zgiętym łokciu na wikipedii nie ma w dziale `popular culture' śladu tego faktu (może trza autorom to podsunąć), ale smaczku sprawie (i występowi Pana Władysława) dodaje fakt, że film jest z 1979, a olimpiada odbyła się, lekko szacując4, rok później. I wątpię, żeby Pan Władysław ten film wtedy widział, a jest to wszystko w czymś do siebie podobne, choć nikt z radzieckich tyczkarzy na serce wówczas nie zapadł ani nikt z włodarzy miasta czy Kraju Rad gestu osobiście nie zobaczył... Może i lepiej. Polecam, w kolejności chronologicznej: [scenka z filmu], [olimpiada]. Zresztą cały film też warto obejrzeć, coby nie dać się zwariować w tych wspaniałych i wzniosłych czasach, w których mamy zaszczyt (okazję, powinność, etc.) żyć.


wuj wszystkich wujów




________________

1 jeśli komu się kojarzy z tytułem jednego z odcinków "Zmienników", to prawidłowo!

2 i nie zapowiada się, żebym poznał więcej - żeby nie psuć wrażenia... Dla zaostrzenia pikanterii dodam, że usiłowałem kiedyś spiratować "Św. Graala" i kilka razy przerywałem proceder, bo kawałki już oglądalne wydawały mi się jakąś wersją ze skandynawskimi napisami... "twoja ignorancja nie zna granic", jak by to ujął pewien nauczyciel.

3drugi to "The Meaning Of Life", dewede zdobyłem za resztkowe funty wracając z konferencji coś z 11 lat temu nazad i skonsumowałem tuż po wstąpieniu na metraż; przy zabawnej scence z osobnikiem zwanym Mr Creosote akurat jadłem kolację, a ze śmiechu łzy ciekły i zakwasów brzucha się nabawiłem. A skecze: lubię ten o książkach i o ćwiczeniu pamięci, a słyszałem o papudze, inkwizycji, gangu staruszek i chyba węgierskim kliencie.

4 za imdb: 17 sierpnia 1979 miała miejsce premiera w USA, a olimpiada w Breżniew-landzie wystartowała 19 lipca 1980. Zaś skok wraz ze skurczem mięśni — 30 lipca. Czyli nieco mniej niż rok.

No comments:

Post a Comment