Wednesday 21 September 2016

zapiski leminga, XIX

Dziś cały wysyp rozmaitości wczorajszych i wcześniejszych.

дипло-matołectwo

Jaśnie szefujący MSZ pan Witold chlapnął, że (MSZ? on?) nie uznaje wyników wyborów w Rosji, a Krym należy do Ukrainy. Pięknie, ale po co? Skoro, zaprawdę, podpowiada nam pradawne przysłowie, że czasem lepiej milczeć i uchodzić za idiotę, niż się odezwać i rozwiać wątpliwości. Albo to zdanie Dyktatora, o prowadzaniu kur na szczanie. "Kończ Waszcz, wstydu oszczędź", piszą od dawna światli komentatorzy; choć najtrafniej napisał ten, co odbił, że Putin od roku akceptuje wynik wyborów u nas i bardzo się z niego cieszy. Nawet rozwiany krawat pana ministra i wywalony za pas kałdun na złośliwym zdjęciu zamieszczonym przez GW już nie bawi... Jesień idzie.

klincz


Pani Agata Kornhauser-Duda, przesłała pono gest "całusa" do skandujących (pewnikiem na małżonka i, remotnie, na jego organizację-matkę) demonstrantów polskich (w narracji wiadomej: polskojęzycznych, inspirowanych przez wrogie nam — tj. organizacji-matce — kręgi rekinów sjonistycznej* finansjery, etc.) Owi skandujący smęcili coś o Konstytucji i Trybunale, gwizdali i pewnikiem wzbudzali niepokój społeczny. ("Próbował siłą obalić i osłabiał...")
    Od dawna (tj. od wyboru małżonka p. Agaty na fotel Prezydenta RP, pourzędował niemrawo do jesieni 2015 i tyle go widzieli) twierdzę, że jest to ciekawa i oryginalna osoba na tzw. poziomie. Ba, gdyby tak nie było, z pewnością pokazałaby jeden palec albo "Kozaka", zamiast przyjaznego gestu.
    Tym smutniejsze wydaje mi się trafianie ciosów, dźwięków i gestów należnych moim zdaniem p.o. Prezydenta RP i jego organizacji-matce — w osoby Nieistniejącemu ducha winne, np. takie, jak Pani Agata czy jej córka (choć cios związany z miejscem i przedmiotem studiów wyższych nie został wymierzony przez publikę...). Drwa i wióry w mocno wrednej postaci.
     I nie zazdroszczę sytuacji wewnętrznej — gdybym miał pod ręką fusy w filiżance, wróżyłbym rozwód, ale zapewne format stron(y) powoduje, że stanie się to po zakończeniu kadencji onego pana — będzie robota dla opiniotwórczego "plotka". Nie ma nawet znaczenia, że wiele w tej chwili zaszkodzić mu nie może; choć ile mogłoby pomóc (hasło: "wybicie się na niepodległość", choć preferuję raczej określenie "zostać prezydentem". Prawie jak w "17 mgnieniach": Меня больше всего устраивает обращение: Мюллер. Категорично, скромно и со вкусом. Może przy okazji mówić by się nauczył, z namysłem w głowie, w mowie i na czole i bez gestykulacji model "wczesny Buzek" (też nb. sterowany, co znalazło nieśmiertelność w jakże zacnym żarcie: "czemu Krzaklewski nie został premierem?" "bo Marian się na to nie zgodził". Choć ja wolę mu pamiętać piramidy do ostrzenia żyletek...

---
* tak po marcowemu, tam też ktoś zapomniał "y" na transparencie...

pożyteczny, importowany.

Pan aktor się był wypowiedział, że niby dobrze pan Antek zrobił, legendując katastrofę zwoleńską. Panu aktorowi należy chyba zasugerować zajęcie się pozytywnym rozpatrywaniem legend od dawna pokutujących - np. tej o smoku wawelskim albo Wandzi, co nie chciała. Wspieranie tworzenia legendy na kolanie i z takim pogwałceniem zasad higieny ("nosić białe rękawiczki") uważamy za objaw skrajnego braku rozeznania w realiach. A teoriospiskowodziejowo rzecz ujmując, być może iszczą się słowa z wiekopomnego utworu "Artyści" (konkretnie te o złocie i wymaganiach). Pan aktor nazywa się Redbad Klijnstra, zaimportowano go z Holandii. So far, so good, so what?, jak by to ujął Ryży klasyk. Może kiedyś zagra ów importowany w czymś dla równowagi. Może w rekonstrukcji wydarzeń z Gruzji? "Policzymy się jeszcze", czy jakoś tak to szło.


przekazuję znak przedpokoju,


Życzliwy

No comments:

Post a Comment