Friday 16 September 2016

zapiski leminga, XVII

jak zapakować człowieka do worka,



czyli urok komentarzy i tytułów. Gazeciana ludożerka rzuciła się na listę nazwisk ludzi, którzy dla MEN będą opracowywać programy nauczania. Ministerstwa chwalić za nic jeszcze nie zamierzam, raczej należy patrzeć im na ręce, ale nagonce na ludzi, którzy będą pisać programy pozwoliłem się sprzeciwć. Nb. nagonka została marnie sprowokowana przez dyżurujących gryzipiórków Gazety — podtytuł "Kim są eksperci PiS?" jest cokolwiek tendencyjny, eksperci pracują dla MEN w rządzie PiS, zwanym w pewnych kręgach nierządem, ale nie są w partii. Której krytykowanie nie uważam za nic zdrożnego, ale jednak, parafrazując film znany, przydało by się trochę obeznania i rzetelności w tym smutnym... Albo: cel w postaci rąbania drew nie uświęca środków - tu: lecących wiórów.
     Przypadkowo się składa, że znam jedną z wymienionych postaci; nie osobiście, z opowieści, podręczników, jako redaktora pewnego pisma popularnonaukowego. Nie do końca wiam, czemu tam trafiła, nie mam powodów, żeby podejrzewać o jakikolwiek koniunkturalizm czy karierowiczowstwo, raczej dziwię się, że przyjęłą na siebie tak niewdzięczne zadanie; zapewne chce zrobić coś dobrego, choć godzin na swój przedmiot raczej, obawiam się, nie wynegocjuje. Ale ton, w jakim ową postać wrzucono do wora pt. "eksperci PiS" pokazuje blamaż "ekspertów" forumowych. Lemingi, a cóż by innego.
     Nb. piękne są postękiwania krytyków katoindoktrynacji w edukacji państwowej, ale spóźnione. Święte (!) oburzenie, ile to religii, a ile fizyki czy języków. Że jej za dużo, a tamtych maławo. Ba. Ale już w roku 2013/14 w liceum fizyka na poziomie podstawowym opiewała na 1h w cyklu kształcenia, tj. jedną godzinę tygodniowo w pierwszej klasie  i  n i c  w i ę c e j.  To samo tyczyło chemii i biologii, ale nie pamiętam, czy dało się "uniknąć" rozszerzonej wersji któregokolwiek z tych przedmiotów; piszę o fizyce jako o potencjalnie największym "wrogu" religii. Tej ostatniej było po 2h tygodniowo w trzech klasach. I nie był to, o ile pamiętam, wymysł PiS (tj. jeśli tak, to nie wyłącznie), tylko kolejne cięcia w przedmiotach trenujących mózgownicę i dodatki dla przedmiotów mózgownicę lasujących. Więc tu PiSowcom jeszcze nie dokopiemy - bo nie ma za co.
     A finalne produkty pracy owych ekspertów, czy po ludzku mówiąc, twórców nowej podsawy programowej i programu nauczania, bez względu na stopnie naukowe czy przynależności do jakichś przykościółkowych organizacji pozarządowych*, będą, obawiam się, nieco marne i mało zgodne z tym, co wytworzą i z tym, czego oficjalnie będzie oczekiwać jakiś decyzyjny "czynnik" (czynownik?) z MEN. Szczególnie, że dano im na to miesiąc. Widziałem i słuchałem jakiś czas o kuchni tego rodzaju działalności. I zanim nie odpowiemy sobie na pytanie, jaka ma być szkoła, czemu służyć, kto i w jakich ilościach/przekrojach ma do niej uczęszczać itp., jesteśmy skazani na prowizorkę. Swoją drogą: co z infrastrukturą "pogimnazjalną"? Oczywiście tam, gdzie istnieje, bo wiadomo, że pod tym względem reforma pana M.H. była, mówiąc eufemistycznie, niedoszacowana i przedwczesna, a w lat siedemnaście to może wiosna mignęła, a z budowaniem w tym kraju mogło być różnie.


wuj

* to ponoć pani od rachunków; nie osądzam, tylko się uśmiecham, bo przypomina mi się zasłyszana na jutup "wielka debata" między Żydami, katolikami i chyba jeszcze kimś z pro- i antytrynitariuszy. Gadali całkiem długo o tym, czy Jezus to bóg; któryś wyskoczył z kapitalnym "argumentem" przeciw trójcy, że gdyby poszczególne osoby oznaczać przez x, to wyszłoby na to, że 3x = x, co jego zdaniem jest niemożliwe., a przecież jest. Choć przyrównanie boga do zera jest wg mnie naruszeniem podstawowych zasad dobrego wychowania; przecież zero istnieje.

No comments:

Post a Comment