Friday 4 March 2022

niewiara

W robocie (w nocy, po nieudanym dniu) zastała mnie rewelacja o rzekomym ostrzelaniu przez Rosjan elektrowni jądrowej w Woroneżu. [ed.: Zaporożu. Widać, czym grozi brak snu. Też na żet.] Coś o podwyższonym poziomie promieniowania, później o ugaszeniu pożaru i jednak braku zagrożenia. Tzw. rozsądek nakazuje mi - po chwili ochłonięcia - przejść nad tym do porządku i uznać, że jest to inscenizacja i wrzutka strony ukraińskiej, podtrzymana - na krótko zresztą - przez zachodnie media. Skutek zapewne odniosła, ale nie rozglądam się w tej kwestii. 

Uważam, że nikt, kto profesjonalnie szkolony jest do niszczenia i zabijania (czyt. żołnierz, dowódca) nie wydałby takiego rozkazu, a nawet gdyby wydał - żołnierz powinien wybrać sąd polowy za niewykonanie rozkazu. A ostrzał miasta (jakkolwiek naganny dla rozsądnego cywila) nie może mieć aż takiego rozrzutu, żeby przypadkiem trafić w elektrownię jądrową. Po prostu, kurwa, nie, i tyle. Nie wiem nb., czy to częsta sytuacja, że elektrownie jądrowe są w aż tak bezpośrednim sąsiedztwie miast, może powinienem się dowiedzieć.

Może mam jakieś podskórne zaufanie do wojska, a na pewno powinna tu grać zimna kalkulacja - bo walnięcie w reaktor mogłoby zrobić za dużo szkody swoim żołnierzom, a nie tylko przeciwnikowi - o co podobno chodzi na wojnie, na której nie byłem, być nie chcę, ale coś ze zrozumieniem starałem się przeczytać.

Do części rosyjskich mediów - z przyczyn, których mogę się tylko domyślać, a nazywanie ich po imieniu może nagle być niepoprawne - dostępu nie mam, nawet do tych, które zaproponowałyby bias w drugą stronę. Zostaje bias w jedną, i wytwarzana (programowo czy rykoszetem - nie wiem) cokolwiek pro-pogromowa atmosfera. Co przezabawne (choć w sposób "przez łzy") - fakt, że pachnie pogromem, idealnie wspiera rosyjską propagandę o zagrożeniu dla "russkiego miru" - Rosjan i rosyjskojęzycznych wszędzie w świecie. Nie pytam, czy Zachód i prozachodnie media się nad tym zastanawiają - bo (mentalnie) leżącego (mentalnie) się nie kopie. Zresztą w ramach demokracji to większości ma wystarczyć. A co uważa większość - chyba na razie ma żądać głowy Putina.

NATO trzyma się oficjalnie od konfliktu z dala - deklarując niewchodzenie na Ukrainę*. Moralnie - jak to w wielkiej polityce - jest to dno den, w mojej ocenie niewiele powyżej tego, co robi Rosja. Ale jestem pewien, że niejedną współodpowiedzialną za stan rzeczy jednostkę homo "sapiens" trochę jednak "w sobie" boli. Choć - patrząc w oderwaniu od uczuć - czy 20 tys. istnień nie będzie dobrą ceną za ostateczny upadek Włodka? Chyba będzie... a bo to pierwszy raz są gotowi płacić cudzym? Nie, i nie oni pierwsi ani ostatni z "wielkich".

***

W wojnie dyplomatycznej kibicowałem Rosji, bo staram się rozumieć jej racje i przykładać jednakową miarę do nich i do racji Stanów. Po prostu przymykanie oczu na amerykańskie rajdy po świecie i wypominanie Rosji czy ZSRR każdego wystrzału jest dla mnie elementarnie niesprawiedliwe. Cóż - po odsłuchu parunastu minut - odwieszam na kołek zaufanie i elementarny szacunek dla Ławrowa, zaczynam mieć nadzieję na przewrót. Choć po puczu typu wojskowego możemy się jeszcze ze śmiechu nie pozbierać na wspomnienie takich nadziei (w podtekście - na względnie trwały pokój).

Nie wierzę w ukraińskie rewelacje nt. prawie 10 tys. zabitych Rosjan, skoro w całym konflikcie od 2014 do 2021 miało tam zginąć ok. 15. tys. po obu stronach (ale otwarcie przyznaję, że dłużej niż pół minuty liczb nie szukałem). Wojna informacyjna ma swoje prawa. Wg mnie - kto wierzy, ten trąba. Kto wielki, ten strzela, ew. dostarcza broni. Giną ludzie, a - z dala od tego - biznes się kręci, a i czyszczą się sumienia. Choć ponoć wiadoma aktywność SG - nieco na północ od miejsc, którymi setki tysięcy Ukraińców dostają się do Polski - nie ustała. Podobno na uchodźców z Ukrainy napadają polscy narodowcy. Właściwie ciężko to skomentować, podobnie jak nierychliwe działania państwa wobec takich poczynań.

Było - chyba na Krakowskim - takie latami bleknące graffiti, "żaden człowiek nie jest nielegalny". Naiwność. "Cicho, nie psuj nastroju przy kolacji". Chociaż z prawdą o Czeczenii też może przyjdzie mi się skonfrontować. Ale nie mam się co spodziewać istotnie gorszych rzeczy od tych, które robił w swoim czasie (i pewnie będzie robił) "żandarm wolności", znany również pod ksywką "cytadela demokracji". Piękny argument, że Amerykanie nie najeżdżają nikogo i nie amerykanizują, tj. nie rozszerzają terytorium. No nie - bo po co? Mieli i mają lepsze i tańsze warianty, dające możliwość per saldo na całości zarobić i poprawić kondycję USA i chyba specjalnie tego nie kryją. Czy Rosji jest - terytorialnie - potrzebna Ukraina? Wątpię, ale jest potrzebna jej neutralność (oczywiście prorosyjskość byłaby pewnie bardziej wskazana). Polityka to rzekomo stwarzanie faktów, a rzekomo duży może więcej. Można długo i namiętnie się tu spierać i mówić dużemu, że nic nie może, aż duży - możliwe, że o mentalności karka - wstanie i walnie pięścią w stół i pójdzie bić mniejszych. Choćby dla prostackiego zademonstrowania, że właśnie może. 

* Urok niepoprawności - komuś się wydało - o górnolotności aktywistyczna! - że przerabiając nagle "na" na "w" wzgl. "do" zrobi wielki krok ku... - właśnie tego nie rozumiem, ale ostatnio mało rozumiem. A jak zamiana pół literki na ćwierć komuś coś zdejmuje z sumienia - krzyż na drogę, nawet w czymś zazdroszczę. Głupi - ale i dobrzy - mają łatwiej. Staram się nie być głupi, więc mam pod górkę. I jestem zły.

No comments:

Post a Comment