Popełnił Dymitr jakiś wyrzyg rzekomo - zaczytam we wolnej chwili. I podobno odpisał mu tytan nasz, Stasiu Żaryn. Kurwa no... Jeszcze by tego brakowało, żeby w ramach walki na krystaliczność przeszłości teraz bomby poleciały. Be-Em-Be - bomby miłości bliźniego.
Спокойствие... главное - спокойствие...
No i o, przeczytałem. 20 stron niejako powtórki z książeczki tow. Gaspariana, przemilczenia i manipulacje godne IPN i prawaków z Wolski. Nawiasem - nazywanie Polski "przegrywem" jest mi bardzo w smak, ale kilkakrotne użycie terminu лузер świadczy, że jednak pisał to ktoś młodszy. A jeśli sam Dymitr - cóż, niech go gramatycznie zdenazyfikują.
Postaci Dymitra ani osiągnięć publicystycznych nie śledziłem, wiem tylko tyle, że raz jako podmianka za Włodka robił. Rada od sympatyka Rosjan i jakoś tam pojętej rosyjskości/kultury itp. - ghostwritera/doradcę na bruk bym zwolnił, gdybym się cenił. No ale przekaz poszedł i o to chyba tylko chodzi.
Sugestie: przypomnieć sobie jednak o tym, że armie WP walczyły ramię w ramię z Armią Czerwoną, że nie tak różowo w porównaniu z zaborem niemieckim było w rosyjskim, że samemu nieco się cerkwi poniszczyło po rewolucji. No i o tym, że uogólnianie nieuprawnione to cecha tych, których łatkę właśnie usiłuje się komuś przypisać.
Durak ty Dmitrij i szutki u tiebia durackie.
Ale rozmawiać warto, a relacje dyplomatyczne można (i niekiedy niestety należy) utrzymywać nawet z ludożercami.
No comments:
Post a Comment