Saturday 31 August 2024

psiarze w komunikacji

Rzekomo psy ludzina zaczęła sadzać na siedzenia w transporcie zbiorowym. Mam nadzieję, jako sympatyk znajomych piesów, ale podchodzący z rezerwą do psów czyichkolwiek, że oprócz kanarów pojawią się też hycle. A jak już Włodek Putin nas najedzie, może wraz ze skokiem cywilizacyjnym wróci instytucja живодера i będzie można robić czapkę-pilotkę z psa. Oczywiście złapanego w tak lewej sytuacji w autobusie czy tramwaju. Zwłaszcza tym do/z Wilanowa, za którą to budowę jesteśmy wszyscy władzom miasta stołecznego pow. 100 tys. miesz(k)ańców niewymownie wdzięczni, jak też dostrzegamy jej dalekosiężny sens, tak społeczny, jak i w sensie piniendzy na to wypierdalanych w błoto czy inszy beton. Albo asfalt (zasłyszany termin rasistowski).

Bardzo fajna logika dot. meneli/brudasów - że rzekomo ten siedzący pies jest czysty. Kurwa, jest potencjalnie brudny i śmierdzący dla każdego innego człowieka, tylko dla właściciela/pana/pańci jest swój.

Cudowne czasy, kiedy kawiorowo lewi pantolerancyjniacy sprawiają, że chyba sympatyczniejsi zaczynają być brunatni. 

Aha, mogą też najechać inni przybysze ze wschodu, też będzie ciekawie, mimo że skóra i sierść pójdzie na straty...

piękno SłużBy

Kapitan Goethe, Zbigniew K. S. Nowak. Wg jakichś gwiazdek na sieci wyraźnie niedocenione. To jest arcydzieło, nie wiem, czy nie najlepsza resortowa pozycja pisana w mojej kolekcji. Prozą pisana poezja (w dobrym tego słowa znaczeniu, bo większość to rzecz jasna chłam). Oczywiście dla koneserów gatunku i sympatyków środowiska.

Friday 30 August 2024

książka z Krakowa!

O tow. Szlachcicu. Ciekawe i dobrze napisane, ale trochę ktoś nawalił. Raczej nie autorka, ale redakcja tak. Kilka razy "Wermacht" (!), raz poprawnie, trafiło się "zrazem" zamiast "zarazem". Błędy rażące w tłumaczeniu jakiegoś radziańskiego raportu. "Zwarzone" coś do zważenia, plus multum innych.

Jak na wydawnictwo uczelniane dość kiepsko. (Autorka z ujotu krakoskiego; nawet dziękuje onemu za pracę - ha, znam ból. I "Jagielloniensis" wygląda dziwnie, bo furmańska łacina chyba "J" w alfabecie nie ma; tj. na optykę "Iagielloniensis" wyglądałoby nieco bardziej profesjonalnie. Ale może się nie znam. W każdym zrazie "Warsowiensis" bym nie napisał.)

Morał: zamiast bulić prawie 50 zł, należało spokojnie odczekać, aż będzie za 1/3 ceny za 2-3 lata.

Thursday 29 August 2024

Marek się przyznał

Cukierberg znaczy się. Ciekawe, może imperium padnie. Ile miejsca na tej planecie nagle by się zwolniło...

Monday 26 August 2024

biały miś

Duszęrozdzierajuszczij widok: pod śmietnikiem siedział pochylony pluszak, łbem o nogę się opierając, jakby kimał albo był załamany... Gdyby był człowiekiem, możnaby go uznać za brudasa czy też menela i przejść, nie splunąwszy nawet. No ale miś?! Tego się nie robi temu misiu...

Jak to szło w czytance zaangażowanej o koniach na biegunach? I to jest źle. To jest bardzo źle. Tak zapamiętałem z podstawówki, bo uczyłem się pilnie.

Sunday 25 August 2024

Nordstroem bez Reissnera

Tusk nie wytrzymał na tłitku. Jeszcze wyjdzie, że to nasi te rury wysadzili i zagazowali morze, wykopane 400 tys. lat temu przez pra-Słowian.

Bardzo antyniemieckie wystąpienie. Biedna pisia propagitka, co ona teraz pocznie? A może przyjmą Tuska do partii. Niedaleko pada jabol od wytwórni win owocowych. A jak wina, to Tuska. Hue-hue. "Wstąpiłem... na frazę..." :)

Do tego w "NIE" zaczytałem o kolejnej rewelacji cioci kontrrewelacji, sympatycznej panny Krysi z drugiego turnusu. Ręce i reszta członków opada. No ale przynajmniej szczerze, co należy docenić.

Friday 23 August 2024

robot z zespołem!

Niezłe - takie coś w poczcie mię zaatakowało.

Szanowni Państwo! Dziękujemy za skorzystanie z usług naszej firmy. Cieszymy się, że przesyłka dotarła do Państwa i mamy nadzieję, że wszystko jest w porządku. Zadowolenie z naszych produktów i usług jest dla nas priorytetem, dlatego bardzo cenimy sobie Twoją opinię. Będziemy wdzięczni za chwilę Twojego czasu poświęconą na wystawienie pozytywnej opinii na naszej platformie. 


Prosimy o wystawienie pozytywnej opinii na której bardzo nam zależy.

W razie jakichkolwiek pytań lub wątpliwości jesteśmy do Państwa dyspozycji.

Pozdrawiamy, Zespół *******

Niegramotnie, w przecinki nichuja grać nie umią, raz Państwa, raz Twojego itp. I nie wiem, czy alergo to istotnie "wasza platforma", ale chuj tam, ad acta. I nagle coś mi zaświtało, że przecież po powrocie od pączkomatu klikłem im osiem gwiazdek plus dwie, więc o co do kurwy nędzy się rozchodzi? Daty: klik o 11:54, a oni pchają tę żebraninę ok. 20:00, tego samego dnia.

Musi druga lobotomia robotowi zaszkodziła. Potemu zespół. Nawet w pozdrowieniach napisali, że zespół. Down with ej-aj in da haus.

Thursday 22 August 2024

powtórka z rozrywki...

co do wyboru pokoju dla (...) - pokój mój i (...), oraz ten obok - sekretariat - odpadają nie ze względu na brak gościnności, ale ze względu na jakąś umowną strefę poufności i dokumentacji firmy. Niby to wszystko jest zabezpieczone umownie, ale przynajmniej w odrębnych pomieszczeniach i umieszczanie tam praktykantów byłoby lekkomyślnością (już nie mówię jakby się wmeldowała jakaś kontrola). Jeśli chcą osobny pokój, to tylko ten obok (...). Moim zdaniem pokój, w którym Ty jesteś jest wystarczająco duży, żeby pomieścić 3 osoby. Dawniej siedziało tam 8 osób i nie narzekali. Najwyżej jeśli Ty chciałbyś się od nich jakoś odseparować, to ich umieść w tym pokoju, gdzie teraz siedzisz, a sam usiądź na moim miejscu, albo w sekretariacie.

Kurwa no, jesteśmy w domu. Siedziało 8 osób, kiedy - nawet na śmieciówkach - zarabiali przyzwoicie, a przestali, więc sobie poszli. Taki ustrój. A że długo się dało na śmieciówkach - ba, widocznie żadna kontrola się nie wmeldowała. Interpunkcja jak zwykle u niego, psia mać, niby do szkół chadzał, niby studia na wcale prestiżowym kierunku kańczał, a jednak kiszka ze smalcem.

I love blazor debugging!

- chrome doesn't let me close its window/tab until I check some of "settings/got it/select default search engine" stuff or asks multiple times if it's supposed to be my default browser. I expect their next step would be to start killing my terminal when I'm finished typing "killall -9 chr..."

- debugging/attaching blazor app just doesn't seem to work and the number of changes blazor developers have made since around 3 years ago makes it next to impossible to get it right.

- the stubborn and/or braindead vscode knows better if some chrome zombie process is still running. And doesn't let me quit the attached debugger (which doesn't hit "unbound" breakpoints). When I try quitting the normal debugging session, something goes wrong and I'm asked to open launch.json regardless of the fact it's been open for hours.

- chrome is launched, stays there for a few seconds and dies.

In other words, it's a fucking mess, offering almost as much fun as good old Windoze 98.

But blazor is worth it, the code looks nice and clean. Unlike js. Or perhaps it's safer not to debug the code at all. Just say "it's only a gooey, who cares about bugs?"

And my whipping boy python is becoming worse. Forcing virtual environments instead of library installations, sometimes introducing changes that would make some older libraries (a few years older than py-3.12) fail.

Progress is such a nice thing, I love it.

Now, back to kindergarten. Webdev is nothing I care much about. Just wanted to learn something new. Or get rid of native win-WTF stuff.

Shit. This works out of the box in dotnet-6. And launches firefox. Man... (or woman!)


Oh wait, it works with .net-8 and c#-dev-kit + chrome. Once. Later it always complains about some apparently running browser; so perhaps there are some locks or so. No firefox allowed for whatever reason. It takes forever to load a "project", both something I developed a year ago (console app, less than 10k lines) and even a fresh .net "Hello World" web-app. Here, forever is almost 2.5 minutes on an i5-1035G1 with 16 Gb of RAM and a decent ssd hard drive. Discovering tests (surprise: for an "empty" web app there are none) and one project; for fuck's sake! Maybe it's not faster to write some ls, grep, cut and sed combo, but I don't think it would have taken more than half a second to execute it in a directory with maybe dozens of files!

Perhaps I just have to create another account and have two separate worlds and sets of "extensions". Oh no, omnisharp doesn't even seem to work with .net-6 now. 

Why? Why ...

klątwa przyprawowców

Do sklepa chcę pójść, ziela nabyć i strączków. Klikam przez stronę i srane mi jest w ryj jakąś żebraniną o zapisanie się na niuslettera. Dla jaj usiłowałem nie ubijać tego popupa po raz wtóry, no i wpisać np. "gon.się@małpa.org" i kliknąć "wyślij". Ale wyszło przy okazji bydło z worka, że ani wklikać się w pole tekstowe na adres nie da, ani kliknąć guzika. Fajne, pewno jaka łebaplikancja w tle. Łebski dev zrobił.

Niektóre rzeczy pisane Bez Powodu Z Shiftem, gdzieś tam mignęło "odrazu". Wszędzie ci głupi, cholera jasna. I jak ten problem rozwiązać, nie siadając?

Monday 19 August 2024

klątwa pocztylionów

Nie no, fajni są. Żeby napisać komunikat/pytanie, trzeba dać adres mailowy (zrozumiałe, jeśli czeka się odpowiedzi, a nie chce się tylko im nawrzucać i podać w wątpliwość prowadzenie się ich matki), nr telefonu (już mniej zrozumiałe*) i dodatkowo zahaczyć "zgody" na przetwarzanie danych i przysyłanie markietingu. Otóż wała.

Czyli nie napiszę samouzupełniacza danych adresowych, chuj! Swojo szoso bardzo ciekawe mają tam paraprawnicze** sformułowania, że - w szczególności - nie wolno tych kodów udostępniać jako bazy danych. A czy napisanie sobie klasy i pchanie odpowiedniej tablicy do pamięci i korzystanie z niej na bieżąco - to już baza? Bo przed resztą zastrzeżeń byłby ten wyrób się wybronił bez problemu. Choć przy kreatywności papug i giętkości tzw. prawa - kto wie; i nawet w razie uniewinnienia parę lat łażania przed majestat to jak odsiadka. I dyshonor.

Usiłowałem uruchomić jakiegoś tam camelota i tabula, ale padłem. Wygląda na to, że poważny konflikt wersji tego i owego (pyton zawsze dobry jako chłopiec do bicia) i jakieś absurdalne sugestie, żeby koniecznie w środowisku wirtualnym działać, bo inaczej można napsuć. Żeż ja pierdolę... Na csv sprzed 2 lat (jak to się wtedy udało!?) wszelkie mądre czy głupie sposoby padają - łamania linii i niepodomykane cudzysłowy dają niejednoznaczności. A na ręczne poprawianie (1700+ plików po ok. 80 rekordów każdy) po prostu szkoda życiorysu.

Rekord ogarnięcia (мальчик, ты что, тормоз?) pobiło dziś jeszcze "convertio" - jedyny serwis, który przełknął pdf-a, popokazywał jakiś kręciołek i radośnie wyrzucił csv. Bez przecinków, kurwa jego zapierdolona w dupę mać! Żeby chociaż człowiek za tym stał, możnaby pałą po łbie nakłaść i zasugerować przemyślenie tematu.

- To wspaniała rada!
- Pycha!
- Wyobrażam sobie jego minę!...
- Świetna rada, wujku, bardzo dobra rada!
- Znajdź dla mnie radę... Wuju!
 
Była zlewa i wyją jakieś straże pożarne. Pewno kot na drzewo wszedł. Kałuże jak nieszczęście i nawet internat na jakiś czas szlag trafił. Niechybnie stoi za tym któryś z naszych przyjaciół na wschodzie.

* biorąc pod uwagę czas wysłuchiwania rzężącej "muzyki" i pana co chwila gadającego, żeby poczekać na asystenta...

** mimochodem - przecież to jest podział administracyjny kraju i chyba powinno to być w miarę dostępne dla każdego. No ale skoro jest w działce "kontakt" na stronie PP element "Zakup PNA", to pewnie nie dla każdego, tylko dla tych, co się zechcą opłacić. Ciekawe, jak to się ma do np. konstytucji.

Thursday 15 August 2024

klątwa "Borowieckiego"

Syta. Macham po ostrym zakręcie wstecz w prawo, mnie ktoś wyprzedza i za chwilę daje po trompce - jakiś jeleń chciał wyprzedzać autobus, co na przystanku przystanął, jak sama nazwa wskazuje.

Lucerny. Jadę jak po swoje, wicherek w trochę w plery, bardziej w lewy bok, pod 40 na liczniku. A tu niemota katołkowata musi, z Pomiechowskiej chce prosto do kościółka, ciemno-szary samochód, blachy bodaj WR i coś-tam. Z lewej i podporządkowanej, kurwa!... Do dzwona zabrakło mniej niż pół metra. Zawróciłem za niemotą, skląłem tak treściwie i głośno, jak tylko potrafię; nawet ktoś spod świętojebliwego budynku rzucił, cobym się zamknął - też co nieco usłyszał ("niespodziewana propozycja dalekiej wycieczki krajoznawczej). 15.08.2024, może minutę przed 11:00. To byłem ja. I niemota niech się cieszy, że strzelby jakiej albo noża nie wiozłem, a i granat na pyskacza przykościelnego też by był jak znalazł. Albo zgubił. A, i zapomniałem niemocie życzyć urodzenia potworka z gwałtu, zgodnie z kościółkowym ideolo. No to życzę. Debilka odkorowana, kurwa jej mać, babć i prababć i dziadek Volksdeutsch i solidaruch na dokładkę, a po wojnie bandyta leśny, a syn jej skurwysyn.

Na kanwie dzisiejszych wydarzeń z pół-treningu i artykułu "Borowieckiego" o klątwie dwóch pedałów, czy też bezkarności. Nic to. Damy odpór na piśmie!

Aż se barszcz z proszku na ten nerw ugotuję! Za to panu milicjantowi dziękuję za wskazówkie, że do Agricola da się dojechać. Tylko przez kładkę przejść trza, bo ani na widoku przy milicji nie wolno dać z chodnika na lewy pas, a i na Wisłostradzie jakieś wojskowe sprzęty pod paradę pewnikiem ustawione. Przed brezentem i kamaszem żeby smrodzić dieslem. Zielone miasto, nie ma to tamto. No i pierwszy raz komfortowo dymałem po Sobieskiego od Dolnej do Witosa (czy Sikorskiego). Jezdnią, bo ścieżki gorzej niż urągające. Ograniczenie do 30, jadę nieco ponad, nikt się nie piekli. Kulturka.

Kolega melduje o zestrzeleniu 4 xujonóg elepstrycznych pozostawionych wybitnie byle jak. A wczoraj jedną podobno wrzucił w jakieś kolczaste krzaki. Taki kawalarz z kolegi, ma poczucie Humera.

A speedmasterowi z Woronicza (sprawa sprzed paru dni podobno) życzymy maksymalnej odsiadki i dożywotniego płacenia na ofiary i poszkodowanych. Choć sam dałbym facetowi dożywocie, a po 10 latach - fiolkę z cyjankiem z instrukcją użycia, ale bez sugestii. Wolna wola i wybór. Ale to wyłącznie za dobre sprawowanie.

Czy konie mnie słyszą?!

Wednesday 14 August 2024

jebnięty pyton!

'kurwa'.split(',') == 'kurwa'

No żeż kurwa!... Ale ok, zamiast if len(s.split(',')) > 0 trzeba dać == 2 i będzie banglało. Aż dziw bierze, że tak późno wyjszło w praniu.

Co za odkorowańcy!

cotygodniowy dziennik sypie bykami

Z zapamiętanych, pomijając - z litości i niechęci do kopania leżącego -  nieszczęsnego Borowieckiego/Jasińskiego. "chucpa" i "radyklaniej", kilka artykułów obok "hucpa", sugestia, że nadejszła wiekopomna chwila padło w "Samych swoich", jakiś "Antonii Macierewicz" i turystyczna "destynacja" itp. 

A prof. Werblan w dwóch artykułach - na czysto praktycznie. Brawo!

Monday 12 August 2024

kod w Iławie!

Kolega zajmuje się prawdopodobnie czynnościami sprzecznymi z rojeniami sprzedawców życiorysów wyklętych i śpiewnika młodego patrioty, jak również przepisów siostry Euzebii. No i takie coś nagle:

kod | miejscowość | ulica | numery | gmina | powiat | województwo:
14-200 Iława Biskupska 1a-1b, 7-16, 10-16(p) Iława iławski warmińsko-mazurskie
14-202 Iława Biskupska 7 Iława iławski warmińsko-mazurskie

Czyli że niby Biskupska 7 w Iławie ma dwa kody pocztowe. Jak to Japończycy ujęli - wizytując spalarnię niebezpiecznych kwitów we filmie o gangu Olsena w wieku emerytalnym (a to piękny i poruszający obraz, z akcentami metalowymi - grupa Lame Ducks zapodawała całkiem ciężkie granie) - very interesting...

Thursday 8 August 2024

rzeka bug

Plączę się po hidropartactwie jak gówno w przerębli. Wódy Polskie, ochrona środowiska, monitorink itp. androny, na które podła Unia daje sutą kasę, więc ktoś tę kasę przepala i przeżera, a później się nie przejmuje. Urzędasy udają, że o środowisko się troszczą itepe, a że ludziny, tj. homo pseudosapiens, jest coraz wincy i mało kto rezygnuje z luksusów nadprodukcji, brednie o dbaniu o to i siamto dla przyszłych pokoleń są tylko bredniami. Rezygnacje są proporcjonalne, przyrost pogłowa - szybszy. Wnioski wyciągnąć potrafi zbyt mało pogłowia, więc światowy tytanik na spotkanie z lodołamaczem floty ichniej, Mojsze Ajsbergiem, radośnie podąża. I trwa bal, nieokorowany.

Ale nie o tym, tylko o ad remie - w portalu zaczynają się schody, ale chyba jest jakaś prawidłowość. Otóż niektóre rzeki łączą się w nową rzekę; tak wskazuje nazewnictwo. I pies z kulawo łapo nie wie, czy i ew. której rzece (-ym, -om) zmienia się rzędowość. Np. oficjalnie Czarny Dunajec i Biały Dunajec w Nowym Targu tworzą Dunajec. Podobnie Czarna i Biała Nidy tworzą Nidę. W... w... w... -... kurwa, pustka. No nic, gdzieś tam w terenie. Bez dalszego ado, można zgadnąć, że Przemsze też są Czarna i Biała. Po potwierdzeniu zgadnięcia (bo tydzień temu oglądałem, to mogę zgadywać) okazuje się, że łączą się dziwnie: najpierw Czarna przechodzi w bezkolorową, a Biała dołącza niżej. Chyba w Mysłowicach, co źle się kojarzy (muzycznie). Kurt Kombajn przynajmniej miał odwagę... A i temat wdzięczny Jankowiczowi podsunął. Zwłaszcza jak pan z miotłą pączka zajada jest zacne. Pączek jest duński, co niechybnie stanowi żaluzję do najlepszego perkusisty.

A hydropartactwo nichuja tych "Białych" wariantów nie wskazuje - etykieta odkolorowana klei się do linii rzeki aż po źródła - niczym gówno do okrętu, krzyczące płyniemy! - bez poszanowania nazewnictwa oficjalnego. Obserwacja i hipoteza: znikają owe "Białe", pewnikiem potemu, że "B" wcześniej w a(na)lfabecie od "C"; zapewne jest tak dla każdej takiej trefnej pary rzek. Powiedział mie to mózg (nie mylić z Jeleniem Mózgiem, taki bogacz, jakby kto nie wiedział), ćwiczony batogiem za młodości.

I czego to dowodzi? Oprócz - rzecz jasna - że szlachta znów rozpija chłopów? Ano tego, że za wyświe(cht/tl)anymi danymi kryje się jakaś struktura i kawałkami widać jej drobne niedociągnięcia. Ale może warto po tę strukturę sięgnąć.

- I ja bym tu dawał od razu gis!
- Jak to, od gis?
- Od gis, od gitary... I w miejsce słów "być może" dajemy "z pewnością".

Wednesday 7 August 2024

p.o. brezenta nagadał

Podobno Parteigenosse Adrian porównał pochlastanie warszaskie do splantowania Mariupola przez Rosjan. Czyli chyba należy rozumieć, że w móżdżku Adriana to Berling albo Rokossowski by splantowali Warszawę na rozkaz Stalina, ew. AK usiłowałaby przeszkadzać w wejściu wojsk - zapewne po samowolnym pójściu sobie Niemców; i tak czy siak wg główki Adriana dobrze się stało, że AK i "Londyn" zrobili tę imprezę. I że miasto i nieco cywilów szlag trafił, za to etosu i paliwa do zaczadzania tzw. umysłów zapas mamy na wieki. Tylko na moment należy przymknąć oko, że przecież wyginęła w niemałej porcji elyta, inteligięcja przecudowna; ino na Woli i Pradze nieco elementu, ale też z tradycjami przedwojennymi - włamu we własnej dzielnicy nie robio, jak to ładnie ujął elementu przedstawiciel we filmie. I nieważne, że bierze w łeb oskarżanie radzieckich o nieprzyjście z pomocą, nieważne, że imprezę AK i kierownictwo zrobiło w tajemnicy przed sojusznikami... W ogóle nic nie jest ważne wobec etosu i myślenia życzeniowego. A już logika i konsystencja - pies to drapał i to kulawy. Gdyby jeszcze - takie syny - ograniczyli skutki swoich rojeń i decyzji do samych siebie; ale nie - szerokim gestem.

Otóż, dałniaku malinowy, pała. Rosjanie splantowali Mariupol, bo byli dla Ukrainy w 2022 roku najeźdźcami. I jeszcze nie czas i miejsce na rozważanie, czy dałoby się uratować to miasto kosztem poddania się, a i całej prawdy nt. tego, kto kim się tam zasłaniał, kto ukrywał się w przedszkolu czy szpitalu itp. - obie strony póki co kłamią jak z kiepskich nut. Natomiast faktem historycznym jest, że Radzianie w 1944 byli naszymi sojusznikami,  a Polska była okupowana przez Niemcy pod wodzą wiadomego bruneta z wąsikiem i zaczeską. I nie umieć przewidzieć skutków takiej wantury, nie wiedzieć, do czego wtedy byli zdolni Niemcy, a i tak marzyć o zakończeniu wojny takim, jak w 1918 - to stanowi o kalibrze kapelusza "Londynu" - polityczny i historyczny niedorozwój i tyle. I drogo się narodowi polskiemu obeszła opieka nad tym odkorowanym potworkiem. A należało skrobać w nomen omen w zarodku; gdzieś na początku lat 20.

W zasadzie jest to nieco nieludzkie - kopać kogoś tak dałnowatego jak Adrian. Albo świadomego bredni, ale mimo wszystko tak gadającego do ciemnego luda. Nie wiadomo, który wariant gorszy. Ale czy zaprzestając werbalnego kopania, oczyścimy świat z tłuków? Nichuja. A te rzesze tłuków wtórnych, którzy zaczarowani bredniami pierwotnych, co? Mam skopać? A tam, skopać... Też nie będzie dobrze.


- No i niech mi pan powie: jak oni nie chcą sprzątać, czy od tego będzie czyściej?
- Chyba nie...
- A jak nie będzie czyściej, to jak będzie? Brudniej, tak?

Sunday 4 August 2024

Przemcio

Komentatór sportowy rzekomo stracił był okazję do pomilczenia i nie wyszło. Ten z takim wysokawym głosem i pięknym uśmieszkiem. Aż na myśl Gandalf i jego korespondenci przychodzą. Np. ...ale szal mi się wkręcił w przerzutkę; dopiero jeden wspaniały chłopak pomógł mi się wyplątać.

To tera pewno do prasy niepokornej go wezno te, co na zdobycze niepokalanej demokracji dybio w połączeniu z ajenturo kremlosko. Tak czytałem w piątek, pisał red. Czwartek.

A co to te ciągnij-królowe, to ja nie wiem. Pewno jaka sportowa konkurencja z czasów greckich, bo rzekomo igrzyska w Paryżewie.

powtórka z...

"Janosika"...

Muzyka: motywy kojarzące się do bólu ze "Stawką", a nieco inne podlegające procesowi zwanemu "reuse" w "Życiu na gorąco" i "Alternatywy 4". Ciemnota pisze "Alternatywach". Zachodzimy w głowę, czy J. Matuszkiewicz za każdym razem kasował jak za oryginał/nowość. I czy zapożyczył skądsiś motywy westernowe, a jeśli tak, to skąd. "Bonanzy" ani "Przez prerie Arizony" nie oglądalim, bo niewystarczająco starzyśmy. Ale urywek z "Bruneta" (za chwilę urwany z powodu awarii w podstacji) coś tam do myślenia daje. Z familijnych łesternów pamiętamy ino "Miasteczko Paradise" i "Jak zdobywano Dziki Zachód" - przez mgłę taką, że nie tylko siekierę, ale i cały samolot można zawiesić.

Język: Janosik mówi czystą współczesną polszczyzną, tylko okazjonalnie na modłę gorallenvolkistowską. Kwiczoł i Pyzdra co jakiś czas mylą się z c/cz itp., ale niech tam. Pierwotny I sekretarz bandy zbójników, tj. harnaś, który zagrał też w 07 zgłoś się (mecenasa, od pamiętnego dialogu z wódką) i dwóch chłopów (rozpoznanych przez betkę jako pan Kierka i chłop Pawlak zza Buga) - ano, po góralsku, ale z pięknym wschodnim "ł"; przy czym lwowskości ani wileńskości nie przypisujemy onej wymowie, prawda, przez politpoprawczak, żeby nie suflować neopostkolonialnej narracji. Także samo przez się Miś Uszatek, ale bez aż tak humorystycznego efektu, gdyż wyraża się jednak bez naleciałości z góralszczyzny niejako z założenia. Niby Horvath, ale pewno Węgier. Jak nie ustasze, czy ks. Tiso, to tak czy siak ten węgierski... - chwila grzebania w pamce -  Horthy. W zasadzie podobnie. Jedna banda kolaborantów. Wracając do tematu: dobrze i konsekwentnie wysławia się za to Matraszak Władysław, grabarz, ale czemu Balcerka nie rozpoznaje, trudno stwierdzić - być może z potrzeby konspiracji. Leberka, dawniej Brunner, też w podziemiu, musi zmęczony wypisywaniem nazwiska murgrabiego Brzęczyszczykiewicza. Notatka na boku: ów Matraszak przed zapoznaniem Leberki i Balcerka istotnie robi jako pracownik The Funeral Parlor w Dżikagu, kiedy Dżona Pawlaka chowają. Ale zdziwienia nie ma, że Pawlak z góralskiej wsi nie poznaje go jako zbója, skoro w Dżikagu widział go ledwie parę sekund i to w trudnych okolicznościach - bodaj świeżo po tym, jak okazało się, że ksiądz ma żonę.

Wisienka na torcie - odc. "Beczka okowity", narada jakichś wyższych czynów wojska C.K. No i szefu zagaja, że cesarz jest nicht zufrieden, z niezłym niemieckim akcentem. Za chwilę - kancepcja u was jes't'? - wyraźnie z rosyjska! Taka szpila niby? Ok. 00:03:50. Żeśmy się ześmieli ze śmiechu, jak to ładnie powiedziano w "Napoleonie inkasa". Scena, w której baby - zainspirowane przez Kwiczoła - spuszczają łomot Pyzdrze za spożycie EtOH czy też zamiar: pomieszczenie śledcze trzęsie się od onego łomotu niczym w kreskówce, pyszota. (W eleganckim towarzystwie to się nazywa grog.)

Dodatkowo wypada nadmienić o szczęśliwym odnalezieniu pierwowzoru wiekopomnego Duńczykowego ty suko, ty!... Pyzdra mianowicie tak rzekł był (bez drugiego "ty" co prawda, tys prowda), wygrzebawszy uwierający kamień z lewego obuwia, tj. kierpca.

Tak czy siak śmiesznie, ale i słusznie, zwłaszcza z klasowego punktu widzenia. Przesłanie przecie jest jasne. Tylko Maryna - co red. Maja za parę lat na stronę ĆA bezskutecznie przekabacać będzie - jakby nie w 100% z ludu i co jakiś czas firmowym fochem strzela. Za to tow. Tekla Wagnerówna po powrocie z rajdu pieszego przez błota Polesia wykazuje się czujnością na odcinku zachowania trzeźwości. Resort proponuje umorzyć postępowanie w związku z zakapowaniem na Gestapo tow. Kolickiego i (chwilowej) sojuszniczki - u Niemca pseudo Annemarie Elken - z którą Kolicki spotkał się później (ale kręcono wcześniej) na nartkach w okolicach Zermattu (sądząc po kadrach, które decydują o wszystkim; tak twierdził tow. Stalin i do dziś podzielają ten pogląd wszyscy powiązani z przemysłem fotograficznym tudzież filmowym). Gdzie to ja... Aha, tamoj tow. Wagner (raczej Parteigenossin) występowała jako Berta. Sojuszniczka zaś odbywa dziś wyrok za godne pożałowania zaprzaństwo i rażąco drobnomieszczańskie nawyki wobec słusznych dążeń i aspiracji tow. Leszka Góreckiego, któremu, mimo że szkołę miał daleko od szosy, w nauce pomagała córka onej Annemarie, tym razem występującej pod legendą dentystki w prasłowiańskim Litzmannstadt. Córka Ania, studentka biologii. Nawiasem mówiąc, zdająca ważny egzamin (brzmiało to jak wyryte na blachę i recytowane bez zrozumienia, ale myśmy z biologii mieli ledwie trzy, a i zagrożenie raz) u żony prof. Glassa (wszystko na mojej głowie!). Ania ma podobnie miły uśmiech jak ten w wykonaniu sympatii tow. Winnickiego (po odejściu z I Armii piął się po kolejnych szczeblach kariery politycznej) znanej nam jako "Żaba". (Tu należy wspomnieć o operacji wtórnikowej "starszyna"; w oddziale Janosika jednym z wyższych kamratów jest właśnie Czernousow.) "Żaba" wcześniej utrzymuje bliską relację z tow. Borewiczem i jest bodaj najpoważniej przez niego traktowana, co nijak nie powinno dziwić, jeśli wziąć pod uwagę smutny fakt, że mąż ją opuścił - ich córeczka była niewidoma. Dziwne też jest, że wspomniany Pawlak ze wsi nie wiedział, że córka jego, Ania, po powrocie ze Stanów dziwnym zrządzeniem losu trafiła na dwór Misia Uszatka, TW Horvath. To też, rzecz jasna, przykrywka; stugębna plotka głosi bowiem, iż w przyzamkowej bimbrowni Polmos zajmował się badaniem zawartości - wiadomo... Doc. Furman nie zagrał tutej, bo jest poszukiwany. Za to mąż śpiewaczki owszem, ale tylko chwilami. TW Wróblika odnajdujemy w "Oblężeniu" jako łącznika Klossa (ja Wisła-5), a wcześniej w zabawnej scence, gdzie udziela wskazówek na miejscu - jak mianowicie skręty robić - młodemu "z zapasowego", co to prochu nie wąchał. Czy też kresek nie wciągał, nie wnikamy. Kiedy Janosik został bossem mafii i został tatą Sary, źródła milczą, ale dojdziemy i do tego. Murzyna z Harvardu nie zanotowano w ogóle, pewnikiem obronił doktorat przed atakami komisji.

Dalsze ustalenia: Knoch i Ohlers przy jednym stole. I jedna z masonek od Dyzmy też. Prinzessin Lala Koniecpolska, czy jak jej tam było. Tylko głos jakby nie jej. Ba, nawet Miećka Aniołowa w tym składzie jest, ale mdleje (nie od cegieł w paczce). Dodatkowo starszyna Czernousow prowadzi działalność społecznie pożyteczną na niwie likbiezu, ale nie bezinteresownie. Sugeruje się wzmocnić kontrolę operacyjną, ale tak, by jego dowództwo nie zdało sobie z tego faktu sprawy, gdyż groziłoby to zachwianiem sojuszy, na których nam żywotnie zależy.

Rekapitulując i summa summarum - nijak nie rozumiemy, czemu by onego obrazu kinematograficznego nie uczynić jakowymś towarem eksportowym. Janosik mógłby spokojnie stawać w szranki z takim Robinem np., ew. współpracować, gdyby AW i MI6 się porozumiały, a Severski napisał (no skoro Sara... - narzuca się). A i z Konradem Wallenrodem czy Mickiewicziusowym Konradem - tytułowym bohaterem "Dziadów" - też dałoby się to pokojarzyć. Świat jest zmęczony naszą pożal się BORze powstańczą fanfaronadą i porywaniem się z motyko na słońce; Karpat, czy Żoliborza - obojętne. O ile świat nas widzi. Naszym zdaniem nie bardzo, a kto wieczne przeglądanie się w tym krzywym zwierciadle projektuje na otoczenie, jego sprawa. Zwłaszcza że krzywizna ta daleko nie zawsze jest uświadomiona i jest to problem palący, a palenie szkodzi zdrowiu. Konflikt ze Słowacją w kwestii pierwszeństwa, tj. czyj ten Janosik był naprawdę, proponuje się rozwiązać kanałami dyplomatycznymi. A nasze słuszne pretensje do Austrowęgier o współudział w rozbieraniu przejdą raczej bez protestów i nadymania się. Od tego jesteśmy my (...i kogo pokazują w telewizji? Nas!)

Friday 2 August 2024

rebusy!

No więc na kanwie "owcy" i "owczego" da się dużo sklecić. Tak właśnie wczorej pomyśliłem i co wyszło:

"wywiad-, metal-, harlej- owcy" i dużo wincyj;

"proch owiec";

"owczy pęd";

"owcza feta" (w sensie że uroczystość, bez żaluzji do am-feta-mina, co też może być zrebusowane, "am" np. poprzez czyjeś wzięcie pokarmu do otworu chłonąco-trawiącego). A czy mina to wyraz gemby czy taka zbrojeniowa, insza inszość.

I dla specjalistów od grafiki - "kanał alfa". Może być ten jakże przezabawny Alf z serialu, a może być alf w sensie "pilot z Orbisu", jak w wesołym filmie. ("Czej-czej-czej-czej... kurwa, to chyba mój!")

Thursday 1 August 2024

s pirszym sierpnia, towarzysze!

Wielkie święto dziś u Gucia. Ale Mostem Poniatoskiego sunęły na Stadion X-lecia tłumy w strojach bynajmniej niezbyt patriotycznych, co wskazuje na jakąś imprezę masową o charakterze rozrywkowym. Spodziewamy się tu w resorcie szitstormu na tę okoliczność. Szukajka podpowiada: Tajlor Słift. Never heard of, na szczęście*. Tuszymy z kol. oficerami, jiż wieczorem nie trza będzie zamykać otworów okiennych, coby od kiepskiego hałasu się odgrodzić.

Przed 17:00 chwilę huczało, bo przelatywała lotna brygada. Z obrysu: 4 x F-16. Brawo, sklejałem kiedyś samoloty, więc lubię ten profil. Zawyło, co miało zawyć, czyli Syrena - cudowne dziecko polskiej motoryzacji, a.k.a. "Skarpetą do piekła". I nijak nie zmieniło poglądów naszych jedynie słusznych na sprawę.

Z rozmowy operacyjnej wczoraj przed klatko: rzekomo na ul. Podchorążych mieszkał jakiś generał LWP, pod domem którego była zawsze ochrona i zawsze ktokolwiek zaplątał się w pobliżu, było ostre pałowanie. W latach 70-tych... Zdolność ludzi do wiary w cokolwiek jest niesamowita. Zresztą kompatybilne toto z przekonaniem, że gdyby nie powstanie, naród by nie przetrwał; naiwność i megalomania wyższego rzędu - ale kto wie, może te 200 tys. cywilów, którzy z racji całej awantury poszli do bozi, mieliby niszczyć? Niezbadane są kręte ścieżki procesów psychicznych, na wyrost zwanych myślowymi, zaprawdę powiadam.

Sanacja mentalna, w krainie, w której ciągle myśl nie płynie. No i antykomunizm bez komunizmu, podstawa.

Na przystankach jakieś chałowe płakaty, że "W jak Wolność". A inne, że byli tacy, jak ja. Czy też na odwrót. Weźcie się stuknijcie; najlepiej to jednak miał Wojtyła, u Niemca robił, markierując tłuczenie kamieni.

Ciekawe, co oficjele nabredzą.


* po paru dniach - widziałem na okładkach kolorowych magazynów opiniotwórczych strony liberalnej; że fenomen. Jak to dawno temu ujął dawniej dobry kabaret, twarz, jakby cocker-spaniela motorower przejechał. No ale co zrobić. Nie wszyscyśmy są tak śliczni jak Misiu Dżekson na ten przykład (to od Kryszaka-Leppera, hehe).