Wyniknął na forumie zaprzyjaźnionym taki problem z drażliwego zakresu "polszczyzna" - poszło o "jak by co". Moje trzy grosze, w żadnym wypadku nie należy się nimi kierować przy rozstrzyganiu na potrzeby nauki.
Wydaje mi się, że każda konstrukcja wymawiana jako "jakby" mieści się w jednej z dwóch szufladek: albo jest to porównanie, albo przypuszczenie. I razem pisze się porównania, a oddzielnie przypuszczenia. "Wyglądam, jakbym się pół godziny temu zrzygał", ale "Jak bym się wtedy zrzygał, byłaby awantura". (Dla koneserów: "jak bym się był zrzygał".) Pewnie w drugiej osobie łatwiej przechodzi wersja łączna.
Przezabawne są bitwy na linki, bo poradni językowych - jak wszystkiego - w sieci narosło od przysłowiowego metra. W tym niesamowity jest "Korpus Języka Polskiego PWN" - akurat w sprawie owego "jakbyco" są tam m. in. tekściki wyraźnie wyjęte z forów, blogów czy czatów. Np.
No tak.
Odpocząć trzeba.
No tak.
Jeszcze nie wstałam jakby co? No, wiesz trzeba, napracowałam się okrutnie to muszę takie różne...
czy
- ... jarmark dominika
to daj mi
dzięki za wstawiennictwo
papatki!!!!
iga...jakby co . próbowałam Cię ratować
sam pa pa pa
wiecie co?
dzięki...
No comments:
Post a Comment