Tuesday 4 January 2022

z przeszłości - wymądrzanie się.

Byłem krótko na jakimś forum, wywalili mnie za fikanie - lokalna grupa trzymająca władzę nie zniosła kwestionowania i uwag na miejscu. Ale nieco wujowych porad z olimpijskiej wysokości udzieliłem. M. in. to, o tutej poniżej. Rzecz idzie o łańcuch/napęd w rowerze.

"Rozpiszę się. W ramach zadośćuczynienia dodam, że po raz ostatni w tej kwestii. Można się nie zgadzać, można coś zweryfikować. W niczym dotyczącym faktów nie kłamię, a opinie i gusta nie przesądzają.

1. Jako fizyk (choć teoretyk, a i tak w jakimś sensie nieudany) oczywiście przyklaskuję doświadczeniu, ale śmiem powątpiewać w powtarzalność warunków. Więcej - śmiem twierdzić, że wygotowanie i wyszczotkowanie łańcucha z detergentem daje dobrą poprawkę po rozpuszczalniku/odtłuszczaczu. Wodę usuwam acetonem albo alkoholem. Oczywiście nie do rozsądnego zastosowania w przypadku łańcuchów rdzewiejących; ale jest alternatywa - barzdzo skutecznie usuwa resztki wygotowanie łańcucha w wosku/parafinie i zanurzenie w benzynie - ale wszelkie płomienie wypada przedtem zgasić i ogólnie zastanowić się, czy wiemy, czym ryzykujemy. Oczywiście wariant nie do zastosowania w trasie.

W jaki sposób nadmiar oleju ma usunąć drobny i doklejony syf i pył ze środka ogniw - w przypadku łańcucha założonego na napęd - nie jestem sobie w stanie wyobrazić. Zresztą w przypadku zdjętego - też słabo. Ale może mam słabą wyobraźnię; a na kąpanie napędu w garnku Rohloffa mnie nie stać :)

2. Jako łeb lubiący dostrzeganie możliwych teorii spiskowych (co nie oznacza wiary czy ich kupowania, ale podsunąć czasem warto - w celu szlachetnym, bo uświadamiającym) - obśmiałbym się jednak, że ostatnią rzeczą, na jakiej może zależeć producentom olejów czy inszych magicznych wynalazków (a i łańcuchów oraz napędów)  - jest trwałość sprzętu. Ma być względnie trwały dla wymagających i może być totalnym szmelcem dla nieświadomych (choćby ów chłopiec do bicia pt. Shimano HG40). Spisku się nie dopatruję, jedynie skromną wiedzę użytkowników i - uzasadnioną w kapitalizmie - chęć zwiększenia czy przynajmniej podtrzymania zysków przez producenta tego i owego.

3. Zdarzyło mi się przeżyć (aż? tylko?) dwie i pół całkiem niezłej zimy i pluchy w warunkach miejskich - rozwoziłem to i owo u polskiego "byznesmena". Doświadczenie wskazuje, że lepiej niż parafiną z odrobiną oleju czy teflonu, czyszczone w dobrych warunkach co 3-4 dzień (średnio wychodziło ok. 70-80 km dziennie, czasem ponad 100 - żadne tam ścisłe Centrum jak niektórzy), a po syfiasto-słonym obligatoryjnie, nie da chronić dobrego napędu (z porządnym 1-rz. łańcuchem ze stali nierdzewnej).

4. Ostatnia podróż (wtedy: 2018) - 3700 km po Alpach, w sumie ok. 30 podjazdów mniejszych i większych; startowałem mając z 95 kg, HG91 smarowany co 50-100 km, myty do zera +/- raz na tydzień. Kaseta Sram850  z ledwo widocznym śladem wskazującym, na której koronce jeżdżę najwięcej po płaskim (50:18, co mniej więcej zgadza się z moją miejską kadencją tj. niecałe 3, akurat 46:16). Łańcuch ledwo ruszony. Rok wcześniej - podobnie traktowany HG71, ale kaseta zjechana istotnie bardziej, a przymiar 0.75 był niedaleki do wlezienia. To na 2900 km, ostatnie 150 w regularnym dyszczu od Reschenpass do Innsbrucka.

5. Ostatni punkt jest już w pełni subiektywny - przyzwyczajenia i rytuały - więc nie usiłuję promować go do roli argumentu (chyba że z dupy). Głowa by mnie bolała gdybym w czasie wyjazdu przerypał więcej niż 10 dni bez popołudniowego odczyszczenia napędu. Po prostu lubię jak się świeci i spokojnie chodzi i nic się nie odkłada... (Ok, świecenie niechby i przez pierwszą godzinę po czyszczeniu - później i tak jest czarniawe.) Ale lepiej oczywiście jechać na usmotruchanym w piach i tłuste farfocle na łańcuchu niż być skrzypaczem. Choć niezaprzeczalną zaletą skrzypacza jest słyszalność na trasie. Wadą jest to, że samemu zaczyna się człowiek przysłuchiwać własnej maszynie, czy aby wszystko nasmarowane.

6. Uwaga ostatnia - nie wiem, pod jakim obciążeniem robione są wszelkie testy, ale obstawiam, że jestem cięższy niż średni pasażer. Może stąd rozbieżności w obserwacjach. Za dorosłego życia nie schodziłem poniżej 85 kg przy ok. 1.85 wzrostu. Ważą i kości i mięśnie i brzuch.

7. Sprawa z pogranicza inżynierii i inercji. Otwarty napęd łańcuchowy jest wadliwy już jako projekt. Gdyby przymknąć całość i łaziłoby w kąpieli olejowej, pewnie byłoby trwalsze. Ale otwarty jest standardem i w sumie po cholerę zmieniać. ("Dziwne; u mnie działa")

No comments:

Post a Comment